niedziela, 29 grudnia 2019

Podsumowanie Love Actually Readathon

Pierwszy z readathonów, w którym miałam przyjemność brać udział zakończył się co prawda 2 dni temu, ale chciałam napisać posta o podsumowaniu moich czytelniczych starań.
Wiadomo grudzień to miesiąc przedświątecznych przygotowań i spędzania z rodziną, lecz znalazłam chwilę, aby trochę poczytać.





Jak mi poszło?
Mój wynik to trzy książki, ale za to jakie!

O pierwszej z nich "Pacjencie" już pisałam i moje zdanie, przez ten niedługi czas się nie zmieniło.

Drugą w kolejności było ilustrowane wydanie czwartej części Harrego Pottera "Czara Ognia".

Muszę przyznać, że niestety nie jest to moja ulubiona część sagi, ale wydanie ilustrowane bardzo przypadło mi do gustu.
Podczas przypominania sobie tej części w nieco zmienionej formie "zachodziłam w głowę" jakim cudem zmieściła się tutaj treść z "normalnej wersji". Podziwiałam naprawdę starannie wykonane ilustracje, których wg mnie wcale nie było za mało. 
"Harry Potter i Czara Ognia" to tak naprawdę pierwsza, mroczniejsza część z dotychczasowych. Harry musi się zmierzyć z bardzo niebezpiecznym Turniejem Trójmagicznym, w którym nawet go nie powinno być. Pod znakiem zapytania zdaje się stawać jego przyjaźń z Ronem Weasleyem, a jego największy wróg Lord Voldemort, zbiera siły wraz ze swoim oddanym sługą, aby powrócić jeszcze potężniejszym niż kiedykolwiek.
Jest to także czas pierwszych nastoletnich miłości w Czarodziejskim Świecie, przyjaźni pomiędzy uczniami z innych czarodziejskich szkół, a także jako bonus Mistrzostwa Świata w Quidditchu. 

Ostatnią przeczytaną w grudniu, i podczas trwania tego readathonu książką była istna "perełka". "Gdyby Ocean nosił Twoje imię" to tytuł, który rozczulił mnie, zanim przewróciłam pierwszą kartkę. Książka kupiona spontanicznie, chwilę poczekała na półce na swoją kolej. Bałam się tych samych zachwytów "pod jej adresem" i nie chciałam na siłę doszukiwać się jakiś niuansów, aby obalić ten stan rzeczy. Od książki tej nie sposób się oderwać, bohaterowie byli wykreowani we wspaniały sposób (zwłaszcza Ocean): wspaniały, przystojny, rycerski. Jeśli chodzi o Shirin to niestety, nie ominęła mnie irytacja na tą dziewczynę, ponieważ w niektórych momentach czułam jakby "jej gnębienie" było tworzone na siłę i nie miało zbyt wiele wspólnego z jej pochodzeniem, czy noszeniem hidżabu. Nie mniej jednak w tym roku, poznałam wiele bardziej irytujących bohaterów niż Shirin także nie było tak źle. 
Książka jest także napisana lekkim językiem, zrozumiałym dla każdego. Niesie wraz z sobą uniwersalne jak na XXI wiek wartości, ukazując ludzkie niezrozumienie i stereotypy, które mogą zmienić się po jednym wydarzeniu, tak naprawdę w każdej chwili. Całkiem przyjemna lektura. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyzwanie czytelnicze

Podsumowanie kwietnia i maja/ 19 książek/ Jedna skończona seria/ Zachwyt nad twórczością Klaudii Bianek

Cześć. Nie wiem czy to już jakaś "plaga", ale bardzo dużo osób robi podsumowania z dwóch ostatnich miesięcy: (Kwiecień oraz Maj). ...